piątek, 11 stycznia 2008

cydonia oblonga

Na szczycie mej wieży melancholii
z cieniem długim i niespokojnie-spokojnym jak u de Chirico
siedzę na przegniłym krześle

ognia do papierosa nikt mi nie poda
nie ma nikogo, kogo mógł bym nienawidzić
komu w twarz splunąć w przypływie nagłego uniesienia

Siedzę tu i obserwuję przesuwające się cienie
liczę ze któryś z nich z moim się zetknie


Zmrok nadchodzi
jest 12 lipca
cieni nie widzę, nie śpię i w niebo patrzę
tam

wśród spadających gwiazd i księżyca
Lipcowa Wenus

oślepia mnie
świeci ciągnąc za sobą ogon cienia


ze szczytu mej wieży nie obserwuję już przesuwającego się cienia
skierowałem lunetę w oczy jasnych świateł
staję na palcach i ręce do południowo wschodniego wyciągam nieba

Bogini,

zejdź z nieba i pigwę mi podaruj!






Gustaw



7 komentarzy:

k. pisze...

pierwsza, a juz myslalam, ze dekadenci utoneli w odmentach komercji i przestali naprawiac ten zly swiat swoja poezja natchniona

K. pisze...

co za poezja!
trąci nikotyną,
lekkim bólem pięty,
pachnie gwiazdami rozmiękłymi na wietrze,
pleśnią wielkowego Valbon,
A jednak!
Jest w niej iskra światła...
Gratuluję.

K. --> ta z miasta R.

K. pisze...

aaa...zapomniałam dodać....
ów ewoluujący kolaż mnie
zachwycił...
Niby toporna prostota...niby...
bo w rzeczywistości kryje tyle treści...:)
Goodah workah my mastah o Gustah!

(jem kaszkę z jabłkami i włoskim koprem! za zdrowie nieśmiertelnej dekadencji!)

K. pisze...

i gdzie owa reakTYwacja? :D hę?!

Lena-z-jaw-a pisze...

genialny! po prostu genialny!:) :D chyba Twój najlepszy. Czarny symbol tęsknoty. Koncentracja cienia Wenus niczym tęskonota za miłością. Komponuje się niemal ze wszystkimi kolorami. Tak, bądź nadal wojownikiem światła w świecie gorejącej krzewiny.


..FANKA..

marabellan pisze...

z zachwytu klękam.. padam do twych stóp. Poeto! Proroku!!

Morozowa pisze...

cedzisz te słowa świetliste..
prosto do strupa i mego ropiejącego sercaa...