środa, 14 listopada 2007

Poranek H.I.O.B.a

Gdy drzwi zamknęłaś wprowadził się szatan
Nie zdążyłem nawet wykrzyczeć "Dlaczego?!"
Z szatanem sypiam i z szatanem śniadam
O ile szatan to coś najgorszego...

W odrętwiałych palcach ostrze noża błyska
Noc ciemna otula,domy,skwery,drogi
Wrzeszcząc w środku siebie na świt oczekuję
Nie.Dziś mnie nie zmorzy sen błogi.

I w śnie cię nie spotkam bo i tam mną gardzisz
Czy poranka czekanie jakąś jest mądrością?
Szatan z fotela każe nienawidzić
Tak.Nienawidzić miłością.

Ostrze błyskające do tętnicy zbliżam
I choć ciało krzyczy, dusza się uśmiecha
Nocny pejzaż z wolna plama świtu zabarwia
Kostucho,na co czekasz?

Poranna zorza na bałwanach chmur kwitnie
Posoka życia wzdłuż przegubu ścieka
Opowiesz mi w piekle o porannych ptakach
Świt nie dla mnie
Ja świtu nie doczekam...

3 komentarze:

VladimirDrago pisze...

na cmentarzach źle się dzieje [...] nikt nie kocha nieboszczyków
[...] kto mnie zechce kto wysłucha, to pokocha jako trupa....?
kiedyś umrę wiem na pewno.
piękny wiersz

K. pisze...

Szatan ma zawsze rację.
Szatan ma swoje przykazania.
Ma barchanowego kotka na klacie
i skłania się ku Tobie, bo cię KO
Cha.
Ty H.I.O.B.I.E. pewno w ramach pokuty pójdziesz do nieba słuchać jak aniołki szczają, bo ci dekadenci to artyści są, artyści życia i śmierć.
Nie od dzisiaj wiadomo, że każda psia krew znajdzie swojego zbawiciela!
Ha.
(Zaćpane wersety się ze mnie sypią, ajm soł sory)

Morozowa pisze...

pokocham zgniliznę
malutka trumienka
z falbanką na kłykciu
to tu to tu szatanek ma domek firanki poslane
pościel to okno na kołdrze
cień rogów rzuca tabletka
...
poranek jak kaganek